Mając 29 lat zdała sobie sprawę, że właściwie nic nie musi. Zdjęła z ulgą niewygodne szpilki, usiadła na ławce w parku i odetchnęła z długo skrywaną ulgą. Świat domagał się jej uwagi. A ona miała dość jego hałasów. Rozkoszowała się cichym szeptem swojej duszy. To był najpiękniejszy głos – niedawno zresztą odkryty. Miała dość zadawania sobie miliona pytań, czy dobrze postępuje zbaczając z drogi, którą kroczy znakomita większość, chociażby jej znajomych.
Usiadł obok niej i poluzował krawat.
– Co teraz zrobimy? – zapytała patrząc mu prosto w oczy
– Zamówimy jedzenie. Od czegoś trzeba zacząć układanie życia na nowo.
***
LALECZKA
Dziewczynce nie wypada mówić głośno przy stole, nie powinna się buntować ani grymasić. Powinna za to uśmiechać się do ludzi, nosić różowe sukienki i ładnie się zachowywać. No bo kto to widział być taką nieposłuszną? Problem w tym, że ona bunt miała we krwi i chyba od urodzenia kiedy jako mała dziewczynka pocięła wszystkie swoje spódniczki i zrobiła z nich strój Indianki.
Co się stało z tym dzieckiem, które w niej było?
Spróbowała wcisnąć się w ramy życia, jakie widziała naokoło i proszę – jak skończyła? Z mieszkaniem, którego nie cierpi wziętym pod hipotekę, z pudełkiem tabletek uspokajających w torebce i sobotnimi wieczorami w zatłoczonych klubach. Miała dość wyścigu korporacyjnych szczurów, ciągłego pośpiechu, coraz to nowych celów, zostawiania słabych za sobą, gonienia tych lepszych od siebie. Spakowała rzeczy i po prostu wyszła, a on wybiegł za nią. Byli w tej kwestii bardzo podobni – pogubili się próbując na siłę wcisnąć w utarte ramy społeczne, których przecież tak bardzo nie cierpieli.
Miała dość cholernej klatki, którą próbowano zrobić z jej świata i jeszcze jej wmówić, że jest lepsza od innych i inni takiego właśnie życia jej zazdroszczą. Przejrzała na oczy i pośród tysięcy ścieżek, którymi kroczyli inni ludzie – zobaczyła swoją. Od tego momentu wiedziała, że właśnie nią chce zmierzać.
***
Miała dość znajomych, którzy obserwowali ją bacznie i nie rozumieli, że ona była stworzona, aby pływać w przepastnych głębinach życia, a nie siedzieć w strefie komfortu na brzegu. Tam by przecież umarła. To nie było dla niej.
Miała dość podejmowanych prób uszczęśliwiania ludzi w około. Już wiedziała, że się nie da. Nigdy nie sprawi, aby wszyscy byli zadowoleni. Ale za to łatwo spowodować, aby cię znienawidzili – to łatwiejsze zadanie. Tylko, czy to naprawdę jest takie ważne, co myślą o nas inni? Teraz już wiedziała, że nie. Ważne jest, co ona czuje, co jej w duszy gra. Ważne jest, aby nigdy nie wątpiła w to, że obrała w życiu właściwą drogę. To przecież droga wskazana przez jej serce, a ono się nigdy nie myli.
Miała dość analizowania scenariuszy przed podjęciem decyzji. Rozpisywania na kartkach za i przeciw każdego rozwiązania, aby się tylko nie pomylić, aby nie popełnić jakiegoś życiowego błędu. Życie to nie jest analiza SWOT. Trzeba się poddać jego rytmowi, zaufać temu, co dla nas przygotowało. Odkrywać jak dziecko codzienny nieskażony cud niespodzianki.
***
Miała dość ciągłego poszukiwania swojego miejsca na ziemi. Kiedyś bała się, że może nigdy nie nadejdzie moment, że poczuje się gdzieś jak w domu. Teraz odkryła, że jej dom jest tam, gdzie jej serce i dusza.
Była zmęczona próbami zmiany innych, dążenia do tego, aby spojrzeli na rzeczy jej oczami. Zrozumiała, że ludzi nie można nastawić, aby świat odbierali w określony sposób. Mają rozum i wolną wolę, więc sami muszą podejmować decyzje, jak chcą spojrzeć na świat.
Miała dość bycia kimś, kim nie jest. Zrozumiała, że sensem życia jest bycie uczciwą, szczerą i szczęśliwą, Trzeba rozkoszować się każdym dniem jak prezentem od świata, który nie każdy otrzymuje. Pamiętanie o tym, że nasze szczęście nie zależy od innych, a wyłącznie od nas. I nigdy przenigdy nie należy uzależniać swojego życia od drugiej osoby, bo gdy ona odejdzie to co wtedy? Życie nam się skończy? Ona to już wszystko wie.
A TY?