PORANEK.
Otwierasz oczy i z przyzwyczajenia uruchamiasz smartfona. Odpalasz Instagram i zalewa cię fala zdjęć z idealnymi fit ciałami, perfekcyjnie zrobionymi śniadaniami i informacjami o tym, kto ile dzisiaj przebiegł na bieżni. Jest szósta rano i w twojej głowie pojawia się tylko jedno, zajebiście proste pytanie:
Kiedy oni zdążyli to wszystko zrobić?
Mimo wszystko pora wstać. Wleczesz się z zaspanymi oczami do łazienki i mechanicznie myjesz zęby. Otwierasz lodówkę i widzisz resztkę pizzy z wczorajszego spotkania z przyjaciółkami. Na półce stoi też pomidor i mleko, które już chyba niezbyt nadaje się do spożycia. Zaparzasz więc kawę i mocno zdeterminowana odpalasz Internet wertując wszystkie diety CUD. Postanawiasz wybrać się na „helfi” zakupy i zaraz po nich wykupić karnet na siłownię. Z pokaźną listą w kieszeni, udajesz się do najbliższego supermarketu.
Jarmuż, awokado, seler naciowy, kuskus…
Przy kasie wyładowujesz to wszystko na taśmę i sama się sobie dziwisz bo twoje zakupy nigdy nie wyglądały tak… zielono?
– To będzie trzysta dwadzieścia dziewięć złotych – kasjerka uśmiecha się.
Siląc się na wymuszony grymas przypominający uśmiech, wyjmujesz prawie całą zawartość portfela i wychodzisz ze sklepu.
Ale ok. Czego się nie robi?
Z przekonaniem zabierasz się za obiad ( bardzo zielony i bardzo bez smaku). Zjadasz do połowy i czujesz, że jeżeli za moment nie zjesz czegoś normalnego, to nie będzie dobrze. Dzwoni telefon.
– No hej Doma! Jestem w okolicy, wpadaj do kafejki to zjemy jakieś ciacho – krzyczy Gośka.
No to bierzesz i wpadasz. Bo jak to tak nie wpaść skoro Gośka w pobliżu?
Zamawiasz szarlotkę bo wydaje ci się najzdrowsza, wszak jakieś owoce się tam znajdują. Nie ukrywasz zazdrosnego spojrzenia gdy widzisz jak przyjaciółka je puszysty sernik oblany mocno mleczną czekoladą. Po zjedzeniu ciastka czujesz wyrzuty sumienia. Zastanawiasz się jak mogłaś tak koncertowo spieprzyć dopiero co rozpoczętą dietę. Paradoksalnie czujesz się lepiej bo w końcu zjadłaś coś, po czym nie jesteś głodna.
Wracasz do domu, zrzucasz płaszcz i patrzysz na siebie w lustrze. Figura szczupła, lekko umięśniona, zadbana. Starasz się jeść regularnie, nie napychasz się słodyczami, jesz je raczej okazyjnie. Czasem zamówisz pizzę i wypijesz wino, ale czy do cholery ci się to nie należy? Patrzysz na reklamówkę z jarmużem i uśmiechasz się widząc jak ląduje ona w koszu.
BRAWO. WŁAŚNIE ZROZUMIAŁAŚ, ŻE KAŻDY JEST CZŁOWIEKIEM.
Nawet instargamowe modelki idą czasem do Maca. Nikt nie ma idealnego ciała, one mają jednak ten przywilej, że posiadają dookoła siebie sztab kosmetyczek i niezłe programy do obróbki zdjęć. Lekkie niedoskonałości są piękne bo nadają każdemu niepowtarzalność. Promowanie ideałów jest niezdrowe i niebezpieczne ( szczególnie dla młodych dziewczyn), które zamykają się w sobie kiedy widzą, że nie wyglądają jak swoje idolki.
Oczywiście nie namawiam tutaj do codziennego stołowania się w Fast Foodzie i zagryzania frytek pączkiem. Apeluję raczej o zdrowe podejście do własnego ciała i wyglądu. Jeśli uwzględniasz w diecie owoce, warzywa, jesz mięso i czasem wyskoczysz na siłownię, to nie masz powodów żeby katować się myślą, że zjadłeś jedno ciastko albo napiłeś się coli.
PS Jeśli masz jarmuż w lodówce, to nie musisz teraz biec i wywalać go do kosza jak bohaterka artykułu. Można z niego wyczarować smaczny koktajl w połączeniu z bananem i truskawką.
Wypróbowałam – jest na prawdę dobry! Inaczej bym nie polecała. 😀
Keep calm and żyj zdrowo i spokojnie. 🙂
Ja miałam naprawdę różne przygody z byciem fit. Pozostałam na tym, że jem zdrowo, ale bez zwariowanych diet. Chcę wyjść z przyjaciółką na kawe i ciacho? Wyjdę. Mam okres i potrzebuje zastrzyku cukru? Nie ograniczam sobie. Ostatnio buszuję w kuchni i staram się znajdywać jakieś zdrowsze zamienniki, ale bez szaleństw, bo wszystko jest dla ludzi.
Jak dla mnie to jest przesada, jeśłi ciwiczysz poprostu dla siebie to widaci po tobie, chud czy postura ciała. A zabranianie glutenu czy jakiegoś innego srunelu to jest robiene wody z muzgu. Kiedyś ludzie byli zdrowsi bez glutenu który jest podkreślany że wszędzie jest a czemu jest? A może zacząci jeść ze wsie jedzenie? Tyle jest sposobów na jedzenie tzw fit że szok.
Ja sama odżywiam się zdrowo jednak nie mam fioła na punkcie jakiegoś glutenu czy innych tego typu rzeczy 🙂
Kiedyś sama chodziłam na siłownię, ile jest osób, które chodzą tam zupełnie na siłę. Co do jarmużu – polecam zrobić z niego czipsy 🙂