MAJ
Miesiąc soczystej zieleni i spadających kasztanów, czas niezwykle urokliwy aczkolwiek niekoniecznie dla zmęczonych maturzystów w nieco przygniecionych spódniczkach i garniturach. Stres, ostatnie wkuwanie streszczeń, przypominanie sobie wzorów po to, by zdać tę owianą różnymi, złowieszczymi legendami MATURĘ.
I CO TERAZ?
W końcu nadeszły długo oczekiwane wyniki i krótko mówiąc – zaskoczyły cię, niestety negatywnie. Przecież z takim rezultatem na bank nie dostaniesz się na wymarzoną medycynę, prawo czy ASP. Jak się teraz pokażesz na oczy rodzicom, co powiedzą nauczyciele? W głowie kłębi ci się co raz większy stos ciemnych myśli i jedyną rzeczą, na którą w danym momencie masz ochotę, to zniknąć z tej planety. Co w tej sytuacji robi 90% uczniów? Panikuje. Nagle z różnych stron zaczynają sypać się pomysły. Rodzice doradzają ci wiele kierunków, które może nie są spełnieniem twoich marzeń, ale dadzą ci w przyszłości pewny zawód. No bo przecież ty w październiku jeszcze tego samego roku musisz iść na studia. Co powie rodzina, sąsiedzi i ciotka z Warszawy?
CO CHCESZ ROBIĆ W ŻYCIU?
Tutaj możliwości są dwie. Albo wiesz co chcesz robić, ale wyniki z matury ci na to nie pozwalają i nie możesz startować na wymarzony kierunek; albo zupełnie nie masz pojęcia jak poprowadzić swoją karierę zawodową i jeszcze nie wiesz kim chciałbyś w życiu być. W pierwszej sytuacji bardzo dobrą opcją jest na przykład załatwienie sobie korepetycji i porządne zabranie się za wkuwanie. W międzyczasie można pracować i przy okazji zarobić sobie coś na rozpoczęcie studiów. W drugim wypadku fajnie jest wziąć sobie tzw. Gap Year, wyjechać tam, gdzie zawsze chciałeś, zapisać się na interesujące nas kursy, warsztaty. Robić to, na co w codziennym życiu nie było wiele czasu. Jest duże prawdopodobieństwo, że wtedy dowiesz się jaką ścieżką podążyć. Kolejna rzecz- nie ma żadnej spiny na studiowanie, uwierz mi. Jeśli nie czujesz, żeby spędzenie na uczelni pięciu lat życia było twoim celem, nie składaj dokumentów i zamiast tego idź do pracy, wyjedź za granicę albo po prostu rób to, co uważasz za stosowne.
PRAWIE, A JEDNAK NIE DO KOŃCA
Na maturze zdawałam biologię, a moim wymarzonym kierunkiem była fizjoterapia. Niestety nie udało mi się na nią dostać, chętnych było bardzo wiele. Wtedy stwierdziłam, że poprawię maturę i wystartuje za rok. Jak łatwo przewidzieć, spotkało się to z dezaprobatą otaczających mnie osób. Wiele z nich ( w tym rodzice) doradzało mi pielęgniarstwo, na które się dostałam. Do dziś nie wiem dlaczego, ale zgodziłam się i spędziłam dwa lata na kierunku, który totalnie zmarnował mi czas. Przed sesją na drugim roku powiedziałam REZYGNUJĘ. Wyobraźcie sobie miny wszystkich, ale nie przejęłam się tym. Cóż to dwa lata zmarnowanego czasu w porównaniu do całego życia? Wybrałam filologię angielską i nie było ani jednego dnia, abym żałowała swojego wyboru. Jako ciekawostkę powiem wam, że teraz słyszę od wszystkich, że mój wybór o zrezygnowaniu był słuszny. Trochę mi smutno, że nie dopingowali mnie wtedy, kiedy tego najbardziej potrzebowałam, ale puściłam im to w niepamięć.
WNIOSKI
Na podstawie tych moich doświadczeń, chciałabym wam drodzy maturzyści ( i nie tylko ) uświadomić, że wybieranie kierunku studiów to jedna z waszych pierwszych, samodzielnych decyzji. Powinna ona być tylko wasza, w pełni przemyślana i w żadnym wypadku nie przypadkowa. Jeśli nie jesteście przekonani- dajcie sobie czas i nie działajcie pochopnie bo straconych lat cofnąć się już nie da.
Życzę udanych wyborów.
good
Bardzo miły i pouczający post. Dla jednych kilka nieznaczących zdań dla innych zmarnowane lata.